Zapobieganie eskalacji przemocy

GELEEN Policja mogła zapobiec dalszej eskalacji przemocy w tym mieście w śledztwie w sprawie brutalnej śmierci Fer Loontjensa z Geleen. Niemal w tym samym czasie, gdy Loontjens zmarł w AZM w Maastricht w sobotę 16 lutego, policja przeprowadziła nalot na dom w Geleen z siedmioma mężczyznami. Śledczy mieli konkretne wskazówki, że mieszkaniec, kluczowy świadek w sprawie zabójstwa Loontjensa, uzbroił się. Rzekomo porozumiał się w tej sprawie z innym świadkiem. Po tym, jak policja bezskutecznie szukała broni, mężczyzna został ponownie zwolniony. Prawnik mężczyzny potwierdził aresztowanie. Prokuratura nie chciała nic powiedzieć na ten temat. Osoba, o której mowa, była jedną z kilkudziesięciu osób obecnych w kawiarni 't Vlaegelke w niedzielną noc 3 lutego, gdzie Fer Loontjens wdał się w kłótnię z grupą innych gości. Loontjens zmarł 16 lutego w wyniku tej awantury. Policja została poinformowana przez podsłuchy telefoniczne, że mieszkaniec Geleen i drugi świadek planowali zakup pistoletu i amunicji. Z podsłuchanych rozmów między nimi jasno wynikało, że chcieli się uzbroić w obawie przed odwetem ze strony podejrzanych, o których zeznawali. Prawnik Peer Szymkowiak z kancelarii głównego podejrzanego Stephana S. zastanawia się, na ile obawy świadków są prawdziwe: "Jeśli są prawdziwe, policja radzi sobie z nimi w bardzo dziwny sposób, nazywając i zawstydzając wszystkich świadków.

akta". Dwóch świadków, którzy chcieli kupić broń, również rozmawiało przez telefon o utworzeniu oddziału uderzeniowego. W jednej z edytowanych taśm dostępnych dla tej gazety, najmłodszy z nich mówi, że "zastrzeli ich na kawałki, gdy zostaną zwolnieni".

W mediach
z bieżącymi sprawami karnymi

Zacznij wpisywać, aby zobaczyć posty, których szukasz.