Nieuleczalnie chory podejrzany o znęcanie się Leon D. (71) nie będzie ścigany. W poniedziałek rano sędzia zdecydował o zawieszeniu postępowania, ponieważ podejrzany nie jest już w stanie zrozumieć, co dzieje się na rozprawie.
W rezultacie Leon nie będzie ścigany za cudzołóstwo z trzema nieletnimi dziewczynami w Maastricht.
Dziadek niania
Leon był podejrzany o cudzołóstwo z dziewczyną swojego sąsiada i dwójką dzieci, które uważały go za dziadka. Wszystko to miało miejsce w latach 2012-2017. Dzieci oświadczyły policji, że były na przykład masowane nago przez mężczyznę. Rzekomo malowały go również z pewną regularnością, gdy był nagi. "Nie rozumiem
W niektórych przypadkach poszedł o krok dalej, wyjaśniły młode ofiary. Leon rzekomo kilkakrotnie obmacywał je w miejscach intymnych. Sam również przyznał, że popełnił błąd, zarówno na policji, jak i w liście do rodziców dzieci opiekunek. "Co mnie opętało, by dojść do moich czynów, tak naprawdę nie rozumiem siebie. Powinienem był wiedzieć lepiej" - napisał między innymi.
Poważnie chory
Leon jest jednak poważnie chory. Rzeczywiście, lekarze dali sobie z nim spokój. Przebywa w hospicjum, gdzie jest pod opieką aż do śmierci. W rezultacie proces karny został poważnie zagrożony. Psychiatra musiał zbadać, czy podejrzany o znęcanie się jest nadal zdolny do stawienia czoła procesowi i ewentualnemu wyrokowi więzienia.
Słabe wyniki testów
Z raportu psychiatry wynika, że sytuacja 70-latka pogorszyła się tak bardzo, że nie jest on już w stanie zdawać sobie sprawy z tego, co dzieje się podczas rozprawy sądowej. W rzeczywistości nie był w stanie stawić się w sądzie w poniedziałek. W kilku testach uzyskał wyniki znacznie poniżej średniej. Zbadano również, czy Leon udawał swoje skargi, ale okazało się, że tak nie było.
Sędzia podkreślił w poniedziałek, że nie ma kwestii wyboru. "Oskarżony powinien po prostu być w stanie stanąć przed sądem, to jedna z zasad naszego systemu sądownictwa karnego" - powiedział.