Co miesiąc pięciu członków jury czytelników Brabanst Dagblad odwiedza sprawę sądową. Następnie przedstawiają swoje wrażenia. W tym miesiącu podwójne morderstwo na Steve Biko Street.
Dowody są liczne, argumentował prokurator. Ale nie ma dowodów, argumentował prawnik kobiety. Jej chłopak uważa, że nie musi udowadniać swojej niewinności.
Pod paznokciami zamordowanej Bosschenaar Ad van Boxtel, Karin Simons, policja znalazła ślad opony. 100 procent pewności, że pochodzi z samochodu 36-letniej dziewczyny Bosschenaara, zgodnie z dochodzeniem technicznym. "Nie mam pojęcia" - odpowiedziała kobieta na pytanie sądu, jak ten ślad mógł się tam znaleźć.
W pobliżu miejsca, w którym odzyskano furgonetkę Van Boxtel, policja znalazła nóż w ulicznej studni. Na nożu znajdowała się nie tylko krew Van Boxtela, ale także zapach 36-letniej kobiety. Test zapachowy wykazał, że kobieta również nie miała na to wytłumaczenia.
Po zabójstwie Van Boxtela i Simonsa podejrzani ponieśli liczne wydatki, podczas gdy jej saldo bankowe było ujemne, a jej chłopak nie miał nawet zasiłku. "W tym czasie dużo kradłam w sklepach i sprzedawałam łupy" - wyjaśniła wczoraj kobieta.
Diler kobiety powiedział policji po morderstwach, że kobieta zasugerowała mu, aby przyłączył się do napadu na Van Boxtel. Córka kobiety powiedziała policji, że w dniu morderstwa odniosła wrażenie, że jej matka chciała ukraść laptop Van Boxtel.
Prokurator dopatrzył się w nim wszelkich przesłanek wskazujących na to, że 42-letni Bosch i jego 36-letnia dziewczyna zabili Van Boxtela i Simonsa z premedytacją.
Oparła się jednak głównie na zeznaniach współwięźnia kobiety. Według niej, 36-letnia Bossche przyznała się, że ona i jej chłopak zabili Van Boxtela i Simmonsa.
"Nonsens" - oświadczyła wczoraj kobieta. "Zmusiłam ją tylko do przeczytania tego, o co zostałam oskarżona".
Prokurator M. Gorter stwierdziła, że obaj podejrzani mogą zostać skazani za zabójstwo Van Boxtela i Simonsa. Zażądała 20 lat pozbawienia wolności. Powiedziała, że nie wzięła pod uwagę wcześniejszego przestępstwa mężczyzny, ponieważ miało to miejsce 27 lat temu.
Podejrzani stanowczo zaprzeczyli. Podejrzany mężczyzna nie chciał, aby jego prawnik złożył merytoryczny zarzut. "Nie muszę udowadniać swojej niewinności" - powiedział.
Adwokat podejrzanej M. Zuurbier argumentował, że istniały tylko poszlaki "zwisające razem jak luźny piasek" i nie było żadnych bezpośrednich dowodów. Poprosiła o uniewinnienie.