SITTARD - Podejrzani o dwa morderstwa w Sittard byli rzekomo zastraszani przez krewnych jednej z ich ofiar. Hub L. i jego córka Rachelle uciekli z tego powodu.
Tak wynika z oświadczeń złożonych przez podejrzanych i znajomych w sprawie morderstwa. Mówi się, że wściekła rodzina Irakijczyka Mouhammeda al Jadera ("Mo") chce się zemścić. Wynikałoby to między innymi z faktu, że w domu rodziny L. w Tudderen, tuż za granicą z Sittard, wybito okna, wyważono drzwi i przecięto kable kamery bezpieczeństwa. Świadek stwierdził, że Hub L. powiedział mu, że "rodzina Mo prawie go złapała, a on ucieknie". Zapytana, czy obawiano się o życie uciekinierów, rzeczniczka prokuratury (OM) nie chciała komentować sprawy. "Najprawdopodobniej kwestia ta zostanie poruszona podczas poniedziałkowego przesłuchania pro forma" - powiedziała.
Osoby bliskie rodzinie poinformowały policję, że dwaj zbiegli podejrzani prawdopodobnie przebywają na Isla Margarita, wyspie u wybrzeży Wenezueli.
Według oświadczenia, Al Jader, który mieszkał w Schinveld, został podziurawiony 30-40 kulami dzień po swoim zniknięciu 5 sierpnia 2011 roku. Ciało zostało rzekomo rozpuszczone w beczce z kwasem solnym przez Rona van K. z Dilsen w Belgii, przyjaciela rodziny. Przyjeżdżał codziennie, by obserwować i mieszać. Po trzech tygodniach zmył płynne szczątki Ala Jadera, wyczyścił beczkę sodą i wyrzucił ją do firmy recyklingowej.
Iracki azylant Alan Gergeri również został zabity przez rodzinę L., twierdzą świadkowie na policji. Trzech członków rodziny L. i Ron van K. przebywają w areszcie.