Były dyrektor JaJo uderza (Limburger)

Jak trudno jest milczeć? Bardzo trudno. Były dyrektor Rob A. z firmy Janssen De Jong Infra zajmującej się budową dróg długo milczał, ale wczoraj musiał zabrać głos.

Każdy, kto śledzi proces korupcyjny dotyczący firmy Janssen De Jong Infra, toczący się przed sądem w Den Bosch, natychmiast to dostrzeże. Między byłym dyrektorem regionalnym oddziału Meerssen Markiem J. a jego dawnym szefem, dyrektorem Robem A., panuje lodowata atmosfera. Chociaż siedzą na tej samej ławce dla podejrzanych, wykonanej w jednym kawałku, nie spoglądają na siebie. Jest to jedyna wyraźnie zaburzona relacja między dziewięcioma podejrzanymi, w tym sześcioma urzędnikami. Panowie, którym wręczono koperty i którzy wyremontowali swoje domy na koszt Janssen De Jong w zamian za faworyzowanie firmy, nadal rozmawiają ze sobą i z hojnymi darczyńcami.

Na początku tego tygodnia dyrektor regionalny "zgniłego" oddziału JaJo w Meerssen przerwał milczenie. Złożył całą odpowiedzialność za oczernianie urzędników u stóp swojego szefa Roba A., który w rzeczywistości zawsze wiedział o wszystkim z wyprzedzeniem i autoryzował płatności dla urzędników i prezenty, od napojów dla dzieci po remonty. Mark J. namalował obraz, w którym był tylko trybikiem w systemie, ale Rob A. faktycznie kręcił pokrętłami. To oskarżenie, którego Rob A. nie mógł odrzucić. Mężczyzna, który wydawał się śledzić proces jako obserwator, odczytał krótkie oświadczenie.

"Mark był w pełni i niezależnie kompetentny. Działał niezależnie. Jestem współodpowiedzialny, ale nie wiedziałem o większości praktyk. Podczas pierwszych przesłuchań przez krajowy wydział dochodzeń karnych byłem zszokowany ilością faktów, których nie znałem, nie mówiąc już o tym, że wcześniej bym je zatwierdził. Zarządzałem w sumie siedmioma regionami, miałem pod sobą pięciuset pracowników. Czasami nie było mnie w biurze w Meerssen przez kilka dni, co pokazują również podsłuchy telefoniczne." Po czym ujawnił, jak bardzo był rozczarowany swoim byłym protegowanym. "Nie mogę zrozumieć, że były kolega nagle i pod przysięgą odważyłby się złożyć tak fałszywe zeznania." Po czym na stole pojawiło się twarde jak skała oskarżenie o krzywoprzysięstwo. Mark J. wysłuchał relacji ze stoickim spokojem. Jedyną osobą pominiętą przed sądem był urzędnik Maastricht H.. Przebywa on na Curaçao. Jego zeznania mogą mieć wpływ na wszystkie sprawy karne, dlatego sąd odroczył odczytanie żądań wobec wszystkich podejrzanych do 19 listopada. Wtedy stanie się jasne, jak prokuratura widzi podział ról między dyrektorami JaJo. Wtedy też obaj otrzymają ostatnie słowo.

W mediach
z bieżącymi sprawami karnymi

Zacznij wpisywać, aby zobaczyć posty, których szukasz.